czwartek, 20 czerwca 2013

Pobożna Pani


Pobożna Pani
Czerwiec 2013

Po drugiej stronie ulicy, na brzegu
Stoi stary krzyż drewniany
Nikt nie pamięta z jakiego powodu
Na nim Pan Jezus ukrzyżowany

Miłościwa Pani pod krzyż chodziła
Współczuła Panu Jezusowi ogromnie
Rzewnie łzy pod krzyżem wylewała
Mówiąc - przyjdź Panie jutro do mnie!

Ja Cię obmyję, ciernie ściągnę z głowy
Opatrzę rany, pocałuję serdecznie
Obiad porządny będzie gotowy
A i na zaś, dam paczkę jeszcze.

Wróciła do domu, wzięła się do roboty
Szurowała podłogi, obrusy rozkładała
Zamiast Gościa przychodzili i inni niestety
A tych wcale nie chciała.

Przyszła dziewczynka od sąsiadów
Proszę o coś do zjedzenia
Nie jadłam śniadania, ani obiadu
Jestem głodna nie do zniesienia

- Co mnie to obchodzi, idź do swego domu
Zaczekaj na matkę, daj mi święty spokój
Nie będę podawać jedzenia nikomu
Tu przyjdzie ważny gość, właśnie sprzątam pokój

Po chwili przyszedł chłopak zapłakany
Boli mnie ząb, może ma Pani proszek przeciwbólowy
Nie mam czasu, przyjdzie tu gość oczekiwany
Nie zawracaj mi dzisiaj głowy

Wszedł mąż do domu, wstąpił na podłogę
Zrobił parę śladów, był bardzo zmęczony
Ona Go szmatą zdzieliła, nie widzisz co robię?
Więc wyszedł z domu bardzo przygnębiony

Gość nie przyszedł, Pani zaczęła żałować
Jak chciałam uszanować Pana Jezusa przecież
Nie przyszedł - nie warto się nad nikim litować
Chyba nie było Pana Jezusa na świecie!

Boża radość


Boża radość
Maj 2013

Przyszedł z wizytą mały Bartoszek
Przytulał się i uściskał serdecznie
Proszę wyjść do ogrodu, bardzo proszę
Ale zaraz, na pewno, koniecznie!

Na dworze jest mama, ciocia i pikuś
Radość Jego serca mnie zafascynowała
Różne swoje utwory wyśpiewywał Bartuś
Więc go obserwowałam i podziwiałam

Chodził po ogródku obejmować tulipany
Podziwiał kwiatuszki, krzewy i drzewa
Każdy kwiatek osobno był dostrzegany
Chwalony za urodę, a melodia sięgała nieba.

Zauroczony podniósł rączki i oczy do góry,
A pieskowi polecił oglądać zachód słońca
Pokazywał mu na niebie wędrujące chmury
Tak cieszył nas swoją radością do końca

Pomyślałam - dobrze, że Bartuś jest na świecie
Widząc Go, radość wypełnia serce człowieka
Było by bez Niego dużo smutniej jak wiecie
Bądźmy jak dzieci, wtedy Boża Radość nas czeka

- Jeśli się nie staniecie jak dziatki,
Nie wejdziecie do Królestwa Niebieskiego

Widmo wojny


Widmo wojny

Wczoraj oglądałam program w telewizji
Eskadry samolotów- myśliwskich NATO
Polska uległa diabelskiej wizji
A ja się pytam, za co to? I po co?

- Na kredyt musimy je kupić!
I jeszcze specjalny – wielozadaniowy.
Czy to nie absurd?- czy chcą nas ogłupić?
- Różaniec Kochani!!!- i problem z głowy.

Czy trzeba jeszcze broni nowej?
- Pycho szatańska, ludzi nie zmuszaj!
Tyle dzieci w obliczu śmierci głodowej-
…Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj!

Kto wyszkolił tych terrorystów?
Kto zaopatruje w bomby świat?
Kto jest Panem ludzkiego losu?
Kto chce zabić polskiej młodzieży kwiat?

- Jeszcze nikt szatana nie zabił
I nikomu się to nie uda.
Jest tylko Jezus co nas zbawił
I tylko Niebo może zdziałać cuda!
            -Miłosierdzie Boże-
„Ludzkość nie zazna spokoju dopóki
Nie zwróci się do Mojego Miłosierdzia”

Trzech filozofów


Trzech filozofów

Od dawien dawna ludzie sobie pytanie zadają
- Co było wcześniej kura, czy jajo?
Jajka?- to niemożliwe bo ono pochodzi od kury
Kura?- też niemożliwe, aby spadła z góry

-Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga
I Bogiem było Słowo
Wszystko się przez Nie stało- co się stało
A bez Niego nic się nie stało.

Należy wierzyć, że Słowo wystarczyło
Pan Bóg stworzył materię- tak na pewno było.
U Boga 1000 lat, to tylko chwila
A milion lat, to u nas mila.

Już wiemy na początku był chaos w wszechświecie
Stwórca nad wszystkim panował- jak wiecie!
Ostatnio nauka potwierdziła niezbicie
Trzeba dużo komórki by powstało życie.

Plazmą i jądro, w każdym jest życiu
Dla nas to tajemnica, dla nas to w ukryciu
Tego człowiek nie pojmie- są ograniczenia
Tylko Pan jest Stwórcą każdego stworzenia.

Absolutnie wszystko od Boga pochodzi
Czasem wprost z jaja, albo później się żywe rodzi.
Siłą niezrozumiałą łączy dwie komórki
Aby się nie zniszczyła zamyka w obwódki.

Absurdem jest jak wiemy twierdzenie Darwina
„Człowiek od małpy pochodzi”- oczywista kpina!
Czasem raczej na odwrót- myśl czasem ucieka!
Dał Stwórca rozum, bądźmy podobni do człowieka!

Adama i Ewę Pan Bóg stworzył w raju
Zwierzęta, roślinność- tak autorzy natchnieni podają
I ptactwo i gady, owady, ryby i wodę
I mnóstwo robactwa, co pojąć nie mogę.

W tym kurę i jajo w którym jest życie
Od jajeczka zaczniecie, na jajku skończycie
Tu inżynieria genetyczna kończy swe dzieło
Od materii się zaczęło, na jajku skończyło!

Maciek Bzdura gadał przy okazji szczerze
Dajcie spokój jajku i kurze!
Choć nie jestem mądrol, ale Wom nie wierzę
Zróbcie choćby jajko, inaczej Wom wkurzę!

Szanowna Pani Dyrektor i czcigodni Przyjaciele


Szanowna Pani Dyrektor i czcigodni Przyjaciele

Wdzięczni seniorzy tej miejscowości
Składamy Pani podziękowania
Za zaproszenie i wszystkie troski
Jak również naszych wnuków nauczanie

Starzy i młodzi społem złączeni
We wspólnym wstańmy dziś kole
Błędami przeszłości doświadczeni
Światło mądrości czerpmy dziś w szkole

W jedności jest siła niezachwiana
W jedności jest pewność zwycięstwa
By Polska więcej nie była szarpana
Z braku jedności braterstwa

Niech nam nadzieja lepszej przyszłości
Zaświeci jasnym promieniem
Pani Dyrektor da wiele radości
i wspólnym stanie się spełnieniem

Mówmy dzieciom, że są orłami
Niech patrzą na Polskę z lotu ptaka
Niech ją ogarną swymi skrzydłami
By była piękna, mądra i bogata.

Życzymy Pani spełnienia marzeń
Doświadczenia miłości z każdej strony
Zadowolenia ze wszystkich zdarzeń
I aby każdy dzień był błogosławiony
Szczęść Boże!


Na chwałę Bożą!


27.03.2012r.
Na chwałę Bożą!

- Zostaw tę pracę! nie męcz się tak!
Słońce już jest na zachodzie
Radzę Ci, połóż się lepiej na wznak
Po co Ci te kwiaty w ogrodzie?

A ja uwielbiać chcę Pana w ogrodzie
Gdzie cuda na każdy dzień są nowe
Poranną rosą i o każdej porze
Stwórcę podziwiać spokojnie mogę

A jeśli tego nie widzisz bracie
Ciągle uganiasz się, bo mało i mało
Nie zauważasz Jego dzieł na świecie
To źle! Pan jest zazdrosny o swe dzieło.

Uwielbiaj Stwórcę przez Jego stworzenie
Nie trzeba cudów szukać gdzieś na horyzoncie
Jest tu tyle cudów co ich nie wymienię
W ogrodzie, w wodzie, lesie i na firmamencie

Na chwałę Bożą pracuj w ogrodzie
Bo najpiękniejsze cuda tu są skumulowane
Tu odmówię pacierz o słońca wschodzie
Świat jest przepiękny- Uwielbiam Cię Panie!

Panie Ty wszystko wiesz
I wszystko możesz stworzyć
Ty dajesz życie gdy tylko chcesz
Nikt nie może się z Tobą zmierzyć!

Kochani


Kochani

W Dąbrowie, obok znajomej szosy
Rosły dwa piękne wysokie drzewa
Pewnego dnia związały swe losy
I wybrały się razem do nieba

Pachnąca lipa i kasztan rozłożysty
Spoglądały czasem na siebie
Długo nie wiedziały co da im los przyszły,
Że sobie powiedzą: „Ja kocham Ciebie”

Otrzymali błogosławieństwo Boże i rodziców
Z całego serca dobrze im życzyli
Aby im dobrze działo się w życiu
I aby żyli długo i byli szczęśliwi

I odtąd poszły już razem ramie w ramie
Czy słońce, czy burza i wiatr
Pewni że żadna pogoda ich nie złamie
I tak przeszli już czterdzieści pięć lat

W tym czasie w Bielsku zapuściły korzenie
By młode latorośle z nich wyrosły
W właśnie rośnie już trzecie pokolenie
-Niech się im liczą dalsze lata i wiosny!

W lesie  drzew bliskich i znajomych
Gdy zakwitną miło lipy i kasztany
Wtedy się wrócą do lat minionych
Do lat młodzieńczych i rodziców kochanych
 
Tu się gałęzie wzajemnie  wspierają
Aby wspólnie utrzymać ten klan
Pnie ich jeszcze wzajemnie  podpierają
Z tej racji trzeba pochwalić ten stan

Wyrósł też piękny dom w ogrodzie
A przy ognisku rodzinnym jest miło i błogo
Wszystko w koło mówi tu o zgodzie
I nie wyłącza się przy nim nikogo

I my też chcemy Wam życzyć zdrowia i miłości
Aby wszystko dalej się u Was rozrastało
Świadczcie sobie wzajemnie wiele czułości
A szczęście będzie w rodzinie długo trwało

A my ze swej strony – przyjaciele z Dąbrowej
Z tej okazji składamy serdeczne życzenia
Aby Wasz zegar odliczał dobry czas nowy
I aby spełniły się wszystkie Wasze marzenia

Matka Najświętsza niech będzie z Wami
Na każdą chwilę i w każdy czas
-Droga człowieka nie jest usłana różami-
Bezpiecznie się jest schować pod jej płaszcz

Aby Wam Pan Bóg zawsze błogosławił
Na każdy dzień i na każdą noc
- I aby do Nieba Was zaprowadził
Gdzie wieczne szczęście, gdzie Bóg i Moc.


Błogosławiony Jan Paweł II „Iskra”


8.04.2011r
Błogosławiony Jan Paweł II
 „Iskra”

Spełniły się świętych przepowiednie
I wieszczów polskich natchnienia
Że Polak będzie Papieżem
I przygotuje lud do zbawienia.

Rozbłysła właśnie ta Iskra
Która niemal cały świat oświeciła
Ogniem miłości sama zabłysła
Głosiła św. Ewangelię i świeciła

„Nie lękajcie się być świętymi”
Ogłaszał Papież wezwanie
Sam dał przykład życia świętego
Powtarzał Pana Jezusa nauczanie

Matce Najświętszej oddal się cały
Śmiało z Nią pokonywał trudy
Po drodze miażdżąc głowę węża
Za Nim szły z wielu krajów ludy

Słuchały Go miliony ludzi
Podziwiały Jego niezwykłe zdolności
Dane wyraźnie od Boga samego
Aby Kościół się złączył w wierze i miłości

Poruszył On Niebo i ziemię.
Upraszał cuda dla ludu
Módl się za nami i teraz
Świat znów potrzebuje cudu!



Cyganka prawdę Ci powie!


Cyganka prawdę Ci powie!                                                                           27.03.2012r.


Gdy byłam jeszcze piękna i młoda
Znalazłam się przypadkowo w Krakowie
Stara Cyganka mówiła, kto rękę jej poda
To Ona najszczerszą prawdę mu powie.

Nie chciałam, ale ciekawość przecież korci
I właśnie wtedy prawdę mi powiedziała:
„Będziesz żyć długo i do samej śmierci”
A na odchodne jeszcze kilka prawd dodała

-Filozofia i nauka ciągle prawdy szuka
A ja Ci swą prawdę dziś powiem
Szukaj miłości!- a to trudna sztuka
Prawda mówiona bez miłości jest terrorem

Szukaj miłości szczerej, prawdziwej
Która Ci gorzkie życie osłodzi
Poznasz ją po rozmowie godziwej
W niej prawda i honor słowem przewodzi

Nie zwracaj uwagi na prostaka
Taki się w życiu nigdy nie ugnie
Raczej się złamie. Prawda jest taka
A żyje się z nim paskudnie

Miła dziewczyno kto udaje pawia
Kolorowy ogon prezentuje dumnie
Popatrz i pomyśl- rozum podpowiada
Że tacy przeważnie to zwykłe wróble

Nie wierz takiemu nigdy na świecie
Kto nadużywa słowa Kochanie
Bo chyba dobrze o tym wiecie,
Że ko-ko-ko odleci, a cham zostanie.

Kto brzydkie słowa wkłada w polszczyznę
To jeszcze prawda o tym jest taka:
Że lekceważy Boga, Honor i Ojczyznę
Odejdź i pomyśl, że - to jest szmata!

Nie ufaj temu kto mieni się przyjacielem
A mówi o tobie to co nie przystoi
On przyjacielem nigdy nie był- powiem
Takiej przyjaźni to nawet łza nie poklei.


- Cyganka wzięła za to 2 zł
Tak tanio kupiłam ważkie słowa
A przecież to były myśli złote
O wiele więcej warta była z Nią rozmowa!

Nie było to przecież wróżenie z fusów
Lecz doświadczonej osoby cenne uwagi
- Tylko w przyjaźni doświadczyłam minusów
Nie posłuchałam Cyganki, a „przyjaciele” mnie nadłamali.

Jeszcze pamiętam


Jeszcze pamiętam                                                                                                    26.03.2012

Przed wielu laty, za sanacji
Pamiętam przygodę smutną jak łza
Nie szukam tu żadnej sensacji
Ale mam odczucie że i teraz rzecz podobnie się ma.

Stała chałupka uboga przed lasem
Dzieci zamiast szkoły poszły na służbę
Wprawdzie matkę odwiedzali czasem
Ale radości szukali na próżno

Ojciec szukał pracy, by wyżywić rodzinę
15-letnia Marysia właśnie ją dostała
Lecz straciła życie w nieszczęsną godzinę
Bo upuściła ciężar i kręgosłup złamała

14-letni Lojzek przyszedł ją pogrzebać
Reszta dzieci też się poschodziła
Przykro! nic ująć- nic dodać
Ta przygoda naprawdę się zdarzyła.

Matka na ten czas Ignaca rodziła
Nikogo przy niej wówczas niebyło
Sama się z sobą okrutnie męczyła
-Tak się akurat paskudnie zdarzyło.

Lojzek poszedł po krzyż do kościoła
Aby siostrę godnie na cmentarz odprawić
Szedł na przód i pieśń zaintonował
„Wesoły nom dzień dziś nastał”
Bo udało się siostrę od służby wybawić.

Ludzie krzyknęli- „Co robisz głuptasie?
Dzisiaj należy inaczej zaśpiewać!
-Ta pieśń jest wcale nie na czasie”
- „Właśnie tak trzeba dziś zaśpiewać!

Nie będzie dłużej służyć jak my
Obyśmy wszyscy poszli do nieba
I nie czuli się dłużej jak psy
Bo gdy jest bieda, to i żyć się nie da.

Babcia opowiada o Polsce


Babcia opowiada o Polsce

Babcie są po to by bajki opowiadać.
Czy tylko bajki? – lepiej zacznę gadać.

Około 400 lat wstecz Polska była ładna,
Strojona w srebro, bursztyny, jak urocza panna.
Warkocze mierzyła od morza do morza,
Spódnicę miała obszerną od Litwy do gór obrzeża.

Miała piękne lasy, w nich dziczyzny bez liku,
Grzybów dostatek, a najwięcej borowików.
Zboża, koni, oraz wiele różnego bydła.
Wszystkiego pod dostatkiem, - tak nie miała inna.

W wodach mnóstwo ryb pływało,
Kto miał na nie chęć, temu się dostało.
Miała też węgiel i rudy żelaza.
Taki majątek nie prędko się zdarza.

To też się sąsiadom bardzo podobała.
Chcieli wziąć ją siłą, lecz się nie poddała.
Uganiali się za nią Turcy i Tatarzy,
Szwedzi, nawet Rzym przyglądał się Jej twarzy.

Mimo, że nie sąsiedzi, a jednak tu byli,
Bo wiele pamiątek w Polsce zostawili.
Gdy w Wiśle trochę wody upłynęło,
Została zdradzona i znów się zaczęło.

Wielu oddało życie za swoją ojczyznę
Rozproszyło zaborców, zostawiło bliznę.
Zawsze w sercach Polaków się tliło
Mobilizowało się wojsko i walczyło.

Niemcy, Austria i Rosja ją rozebrali,
Na trzy części Jej suknię potargali.
Polskę-damę trzeba było reanimować,
Przywrócić do życia, suknię pozeszywać.

Zielona suknia została sfatygowana,
Czerwona od krwi, łzami nakrapiana.
Po praniu zmieniła też swoje rozmiary,
Zeszczuplała, wypełzła, ozdoby poodpadały.

Straciła rumieńce, bardzo posmutniała,
Nie straciła godności, ta Jej pozostała.
Polacy nie chcieli z tym faktem się zgodzić,
- Trzeba Ojczyznę odzyskać i lud oswobodzić!

Szwedzi podpłynęli do Polski znienacka,
Aby Ją zniewolić i nakraść bogactwa.
Wtedy na Jasnej Górze zdarzył się cud,
Obronił Ją Kościół i wierny Jej lud.

Odsiecz Wiedeńska; też cudem się skończyło
O trzy godziny dłużej wtedy słońce świeciło
Król Sobieski powiedział - "Przegrał wróg,
Myśmy walczyli, a zwyciężył Bóg"

Jeśli chodzi o Wielką Carską Rosję -
Mój teść tam wtedy walczył i był
Wiele opowiadał, że Polska ma świętą rację.
Co przeżył, co widział, opowiadał gdy żył.

- Polska najczęściej broniła się sama,
Bywała napadana, targana, zdradzana.
Chciały ją zawłaszczyć inne narody,
Ona chciała być wolna, nie wyraziła zgody.

Jeszcze resztki Polski w sercach się tliło,
Zmobilizowało się wojsko i o Nią zawalczyło.
Wielu oddało życie za swoją Ojczyznę,
Rozproszyło zaborców, zostawiło bliznę.

Po czasie znów Polska zdradzona została,
Bo Niemcy zbombardowali ją z rana.
Potem Rosjanie nas niby oswobodzili,
Wypędzili Niemców, a sami też zawinili.

Niemcy wywozili Polaków do Niemiec na roboty,
Palili w piecach – prawda to niestety!
Rosjanie wywozili na Sybir na nieludzką ziemię,
Wybaczcie, ale wszystkiego tu nie wymienię.

Potem zostali „przyjaciele” zza Buga,
Miało być pięknie, obiecywali cuda.
Jednak Polska nie była zadowolona,
Czuła się podległa i zniewolona.

Powstała „Solidarność” by Polskę uwolnić
Od wszelkiego zła i straty nadrobić.
Jan Paweł II mówił o Polsce inaczej,
Mówił co to jest Wolność i co Wolność znaczy.

A tu – ludziom niektórym się pomyliło,
Zamiast być wolnym to dziwnie się zaczęło.
Nie umiemy odnaleźć się w tej rzeczywistości
Bo jedni obrośli w sadło, a innym widać kości.

Słyszy się teraz różne zarządzenia,
Ta dziwna wolność w niewolę się zamienia.
Mocnych i głupich teraz w Polsce trzeba,
Taka ta demokracja! – przedsionek nieba.


Tak czy siak, sprawa przybrała inny rzeczy obrót,
Dawniej był wyzysk człowieka przez człowieka,
A teraz wszystko jest na odwrót,
- Nie trzeba rozmyślać, myśl niechaj ucieka!

Niech ludzie do śmierci pracują i gonią,
Leki podrożyć, bo chorzy się bronią.
Robotnik i chłop niech się o sanatorium nie pyta,
Sanatoriów ubywa, a leczyć się będzie elita.

Po co w Polsce szkoły? Pozamykać wiele szkół!
Gdy człowiek głupi to pracuje jak wół.
Kształcić się będą tylko bogaci,
Za nich Rząd, albo ojciec zapłaci.

Nie trzeba teraz uczyć się historii,
Bo według znanej nam ostatnio teorii
Niemcy z Polską ostatnio kochają się wzajemnie,
A Rosja też chce kochać Polskę niezmiennie.

Co było, to było – przeprosić, zapomnieć.
Rękę podać na zgodę i nic nie wypomnieć.
Europa się zjednoczyła, jak wiadomo przecie
Nastał czas pokoju i wolności na świecie.

Jeszcze krzyże wyrzucić, bo one są przykrością,
Będzie kult ciała, oswoimy się szybko z nagością.
Starzy i chorzy niech się nie przejmują,
Niech idą skąd przyszli jeśli się źle czują!

Młodzi i zdolni, teraz wolni są,
Mogą robić co zechcą, lub jechać gdzie chcą.
Można zostawić rodzinę, wziąć nowego partnera,
Życie jest krótkie, samemu doskwiera.

Jeśli chodzi o dzieci, kto chce niech sobie je rodzi
A jeśli nie chce niech to już innych nie obchodzi
Partnerskie związki są teraz bardzo w modzie.
- Kto mama, kto tata, któż to pojąć może?

Pieniądz trzeba odmieniać przez wszystkie przypadki,
Inaczej zginiesz bo będą niedostatki.
A tu będą inni, nie trzeba się już wracać,
Wyjechać na służbę, za sobą pozamiatać!

Nie myśl tylko pracuj, a garb Ci sam urośnie,
Jedni są od myślenia, inni niech płaczą żałośnie!
Mamy wolność taką która zniewala,
Bo każdy pies powinien mieć swojego pana.

A ja od siebie jeszcze tak dopowiem,
- Kto nadużywa władzy, ten nie jest jej godzien.



Plotkarz


Plotkarz

Nie wiem czy już wszyscy o tym słyszeli
Co tydzień temu chłopcy powiedzieli?
Jeśli nie wiecie to ja wam opowiem
Na przykład.. jest tu taki jeden!

Kazuje cierpieć, kazuje pościć
Innym pomagać, nie wolno się złościć
Dawać pieniądze na różne składki
Bo tu i tam ma różne wydatki

Sam się wczasuje, innym nie radzi
Bo to do złego nas doprowadzi
Mieszkać chce pięknie jak ważny gość
A my? - Już mamy wszystkiego dość!

Słuchać i słuchać ciągle kazuje
Grzechami straszy, piekłem szantażuje
Czasem i pięścią uderzy w ambonę
Jeśli się dowie, że ktoś zdradził żonę

Myśli, że drugi nic nie rozumie
Że tylko On najlepiej wszystko umie
Zawsze jest krzywo i zawsze źle
No On najlepiej wszystko wie!

- W niedzielę facet poszedł do lasu
Szedł, szedł daleko, miał dużo czasu
Tak się złożyło, że zbłądził w lesie
Padł ze zmęczenia, tak o tym wieść niesie

Pić mu się chciało okropnie wtedy
Pragnął się napić choć kroplę wody
W głębokim lesie trudno o wodę
Pomyślał - to koniec! Cóż zrobić mogę?

W tym usłyszał, że na kamień spadła kropelka
Jest woda!!! - Radość była wielka.
Doczołgał się do kamienia - jest, jest!!!
A tu w dołeczku leży zdechły pies.

A no tak! - Pić mu się odechciało
To znak, że do ludzi się głupio gadało.
Ludzie byli spragnieni słowa jak ja wody
A ja obrzydzałem księży wtedy!

- Chociaż byś wpadł w błoto,
po kąpieli będziesz czysty jak gronostaj,
ale od ludzkich sądów
nigdy się czystym nie zostanie.

Żabi koncert


Żabi koncert


Na wiosnę żaby na łące rechotały
Nadymały się dumnie, nogi wydłużały
Było ich bez liku na każdej łące
Wszystkie podobne, niektórej nie wyłączę.

Jedna drugą pytała, kuma-kum, tyś rada?
Rada, a tyś rada? Rada, a tyś rada? Rada.
To my wszystkie rade, rade, rade, rady.
Chór był zgrany, ale tenora nie miały.

Może by swe wdzięki pokazać na nowo?
Zadbać o skórę? Zrobić na kolorowo?
Może oczy podkreślić, by je lepiej widziano?
Czym się wyróżnić, by właśnie ją wybrano?

-Rada jest jedna, nie rechotać chórem!
Miejcie swoje zdanie, bo któż was zrozumie?
Własnym stylem należy się chlubić
Tenor na pewno swą odnajdzie i będą się lubić!

Nasze zielone lata


Nasze zielone lata                                            01.10.2007

Opowiedziałeś mi Stasiu, co z dziecięcych lat
zapamiętałeś po dzisiejszy siwy włos.
„Jestem od Ciebie trochę starszy brat
lecz do dziś słyszę naszego Ojca głos.

„odnieś te gruszki tam skąd je wziąłeś!
Przeproś sąsiada, ja pójdę z Tobą,
Weź je do czapki, tak jak zbierałeś
Niech widzi, że nie masz nic więcej z sobą”

- Ogród sąsiada był duży zielony,
A grusza sięgała chyba do nieba
Ja byłem mały jak ptak nieopierzony,
Pozbierałem je z ziemi, -myślałem, że tak trzeba!

Jaki przeżyłem ogromny wstyd
i jakie wielkie moje upokorzenie-
Nigdy nie zapomnę już gruszek tych
i naszego Ojca milczące spojrzenie.

Sąsiad przyjął gruszki i moje przeproszenie
lecz długo moją przykrością się nie nacieszył.
Obmyśliłem strategię i teraz jego upokorzenie,
-Wypuściłem mu gęsi z zagrody i następnie spłoszył!

Ten ogród zapamiętałem po raz drugi,
tam się dramatyczna walka rozgrywała
Wojska rosyjskie i ukraińskie wyrównywały długi,
 Aż sztacheta z płotu, brzuchy im rozpruwała.

Bili się wręcz z całą wściekłością
dla i idei, bo tak im znów kazano
Ten ogród, wojnę i gruszki zapamiętałem z dokładnością
- źle, że dziecko takie przygody przeżywało!

Przemoc, bezwzględność, bez alternatywy
przykre są, gdy ma się jeszcze zielone lata
- jeszcze się nie rozumie, jakie są złego przyczyny,
Dlaczego człowiek, człowiekowi musi ulec jak szmata.

Wiele mi już samo życie wyjaśniło,
a wiele kwestii, chyba nigdy nie zrozumiem
Chciałbym, aby się bez przemocy obyło-
-Tym czasem żyję, jak najlepiej umiem.”
                                               Wysłuchała i zanotowała
                                               Twoja siostra Misia.

Zaufanie


19.08.2007r.
Zaufanie


Ojciec z synkiem rozmawiając, w chwili szczerości
Zapewniali się o swym oddaniu i wielkiej miłości
A wieczorem usiedli do wspólnej wieczerzy
Potem uklęknęli obaj razem do pacierzy.

Po namyśle zapytał synek ojca szczerze
„Czy Bóg jest naprawdę?- bo ja niezbyt wierzę’’
-Tak, syneczku Boga się nie widzi, ale Jemu ufa
Szczęśliwy kto mu zawierzy i słów Jego słucha

Dziecko zasnęło spokojnie, jak ukołysane
Ale wyroki Boże są dla nas niezbadane.
-Na trzecim piętrze buchał dym oknami
Ojciec błagał ratunku między strażakami

Skacz synku z okna, bo ja tutaj stoję!
-Tatusiu, jest ciemno i bardzo się boję
Zaufaj i skacz! Ja cię dobrze widzę
Ja się sercem patrzę, więc się nie zawstydzę.


Wiosna!


Wiosna!                                                                                                        Dąbrowa 2002r.
                     
Przyrody zew,
to duszy śpiew!
Chce się żyć,
kochać i śnić.
Słońca promienie
i chłodne cienie,
kwiaty na łące,
ptaki lecące.
W koronach drzew
świergot  i śpiew,
pierzystość chmur
i zieleń gór
i głębia wód,
w niej życia cud.
Niebo się chmurzy,
ziemia chce burzy.
A tu od Tatr
nadciąga wiatr,
to zaś od hal
gna go coś w dal.
Ognisty zygzaty łuk,
-pioruna huk!
zadrżało serce!
- cieszy się jeszcze,
bo przyjdzie czas,
że jeszcze raz,
zapachnie konwalia
i wyniosła lilia.

- Te stare bzy;
znów ja i Ty
-Usiądźmy na ławeczce,
chociaż chwileczkę!

Piękna pogoda
witalnych sił doda.
Doświadczeń grad,
spadł już na kark,
pochylił plecy,
- lecz wiosna cieszy!

Pozwólcie zatrzymać zegary!
- szczególnie ten nasz stary,
przykre dni z kalendarza wyrzucić,
by te dobre by mogły jak wiosna wrócić.

-Och! - chce się tak
podziwiać świat,
pojąć go nikt nie może.
-Ach! - Wielki jesteś Boże!!!


Wiosenny koncert


Wiosenny koncert

Niedziela palmowa!- śnieg pada
                        dużymi płatami.
Jest ślicznie, słońce przez puch prześwituje
I słychać radosne dzwoneczki nad głowami.
Głos odlatuje – Hosanna, Hosanna.
                        Jezus Chrystus króluje!
            A co to za solo piccolo?
Małe, szare niepozorne stworzenie,
-nawet wróbelek zgrabniejszy niż skowronek.
Wzbija się i przemierza podniebne
                        Przestrzenie.
A głos! – jak najwdzięczniejszy dzwonek.
Skromniutko mieszka, gniazdko ma
                        Pod miedzą.
Maleńkie skrzydełka i gardziołek
                        Wyczyniają cuda.
Głosi Chwałę Bogu a ludzie nawet nie wiedzą
-jakim sposobem?- „takie nic to”
a jemu się uda!
Niby kropeczka zawisa pod niebem,
Ale gdy oko zazdrości go spostrzeże,
Wtedy zmienia miejsce koncertu
                        I nie wiem-
Komu te cudne trele?
                        - dla nieba?
- Na pewno tak!- ja mu wierzę.

Wielebna Siostra Konstancja


4.XI.2008r.
Wielebna Siostra Konstancja

Czcigodnej Siostrze chcę złożyć cześć
Za wiele lat przyjaźni prawdziwej
Modlitwę serdeczną do nieba wznieść
Aby do Pana Boga było jej bliżej

Janeczka w piętnastym roku matkę straciła
Wiec opieki i miłości szukała w Kościele
Swój los Bogu i Matce Najświętszej zawierzyła
Od świętego Józefa również doznała łask wiele

Siostra Konstancja bardzo się starała
Przez całe swe życie innym służyć
Jak mogła tak ludziom miłość dawała
Aby swym bliźnim w kłopotach ulżyć

Za wiele modlitw i postów w naszej intencji
Winniśmy szczere modlitwy do nieba nieść
Aby pomóc naszej siostrze Konstancji
Przed tron Boży najrychlej się wznieść.


Wie Pan Bóg co czyni!


Lipiec 2009
Wie Pan Bóg co czyni!


Synowi gospodarzy poleniuchować się marzy
A tu żniwa na polach no i słońce praży
Położył się więc pod dębem jak kłoda
Nie bacząc że żniwa pilne i czasu szkoda

Wnet zaczął kombinować, spostrzegać, filozofować
Co tu robić, aby nic nie robić, może cos zweryfikować?
Pomyślał, podumał, ech!- źle ten świat urządzony!
Bo dęby mają tak małe owoce, a wielkie korony

Czy tu nie mogłyby na przykład zawisnąć dynie?
Owoc piękny i duży, a pod liściem ginie.
Zadowolony ze swego mądrego odkrycia
Obmyślił definicję jak należy używać życia

W tym owoc z dębu spadł mu na nos
Zapsioczył, przeląkł się,- oj marny mój los!
Pokornie pomyślał,- wie Pan Bóg co czyni
Że nie zawiesił na dębie dyni.