czwartek, 20 czerwca 2013

Starość dziadka


Starość dziadka

Dziadek siedział w ogrodzie pod jabłonią
A w domu goście raczyli się przy stole.
Rozmyślał o dzieciach, jak żyło się z żoną,
Kogo wykształcił, a komu zapisał pole.

Sąsiad podszedł do niego ze zrozumieniem.
Zagadnął, czemu sam tu wegetuje
Dziadkowi łza spadła, gdy ruszył sumieniem
Więc go sąsiad z opresji wnet wyratuje.

Ja wam pożyczę pieniędzy , później mi oddacie,
A teraz niech wnuki zobaczą z nienacka
Kupę pieniędzy!!- lecz zaraz schowajcie,
Zobaczycie jaka tu będzie schadzka!

Zaraz podeszła rodzina w komplecie.
Chodźcie tato do stołu, tam porozmawiajmy.
-A co wy teraz jeszcze ode mnie chcecie?
Przecież dotąd byłem pomijany!

Wszyscy chórem zaczęli zaprzeczać
Skądże znowu ? – ja Was dziś do siebie zabiorę!
Tomek, Zosia i Wiesiek, zaczęli się sprzeczać
A domownik Janek, krzyknął – nie pozwolę!

Odtąd dziadkowi żyło się spokojnie.
Dzieci go częściej w domu odwiedzały.
Przynosiły łakocie, rozmawiały uprzejmie,
Często na przemian o zdrowie pytały.

Dziadek zasłabnął miał już swoje lata.
Pomyślał, co będzie gdy on już zamknie oczy.
Nie chciał by brat gniewał się na brata.
O to kto wziął pieniądze?- snuł myśli po nocy.

Rano przyjechał ksiądz do chorego.
Ten wyznał co tu jest na rzeczy.
-Ojciec!- nie zrobiłeś w tym  nic złego.
Kto powie inaczej, temu się zaprzeczy.

Po pogrzebie ksiądz oznajmił rodzinie
Jak to było z tymi pieniędzmi w ogrodzie.
Niechciał by ojca posądzano  o winie
Ale aby rodzina żyła dalej w zgodzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz