czwartek, 20 czerwca 2013

Droga


Dąbrowa 2004r.


Droga                                                                                  


Stworzyłeś mnie Boże, bo chciałeś,
Dałeś mi życie, wolę i duszę.
Pod mikroskopem trudno by mnie znaleźć,
A teraz do Ciebie wrócić muszę.

Zakodowałeś we mnie co chciałeś,
Kazałeś mi wzrastać na świecie.
Mnożyć zalety, które mi dałeś,
Wiedziałeś, że trudno to zrobić przecież.

Nie mogę służyć Bogu i mamonie,
Muszę postawić sprawę na ostrzu noża.
Ustalić, kto jest moim Bogiem na tronie,
Mamona, czy Trzykrotna Świętość Boża.

Mam własne serce, którym się kieruję
Choć staram się, to i tak grzeszę.
Oczami bliźnich się obserwuję,
Tak dzień po dniu do Ciebie śpieszę.

Dzień po dniu wciąż walczę z brudem,
Który otacza mnie z zewnątrz.
Jednak przychodzi mi z większym trudem
Utrzymać czystość serca, która pochodzi z wewnątrz.

Nie po to jestem by mi służono,
Lecz aby innym służyć.
Nie mogę czekać by mnie wywyższano.
Wcześniej się musze sama uniżyć.

Nie po to żyję aby jeść,
Lecz po to jem aby móc żyć.
Nie po to mam aby mieć,
Lecz po to ażeby być.

Idę do Ciebie Ojcze pod wiatr,
A piasek często gryzie mnie w oczy.
Zaświeć mi Panie łaską swą,
Bym nie zbłądziła wśród życia nocy.

Idę do Ciebie, miota mną wiatr,
Wlokę ze sobą różne bagaże.
Prawda, że „Jesteś Znakiem Sprzeciwu” – tak!
Wyrzucę te, które odrzucić karzesz.

Pragnę trafić do Twego mieszkania,
Które dla mnie już przygotowałeś.
Ufam, że kochasz, zaniechasz karania,
- Przecież do końca nas umiłowałeś.

Wciąż idę i walczę, by podobać się Bogu,
Mam odczucie, że droga się wnet skończy,
Że Matka Najświętsza czeka mnie w progu,
I życie pełne wyrzeczeń uwieńczy.     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz